Na migi
Głuchoniemi i niedosłyszący chcą, żeby język migowy został uznany za język mniejszości kulturowej w Polsce. Wtedy bez problemu mogliby dogadać się w urzędach. Teraz tylko nieliczni urzędnicy wysyłani są na kursy języka migowego. Ich pracodawcy kierują ich na takie szkolenie wyłącznie z dobrej woli, a nie obowiązku.
Wiesław Ożóg
-”Miałem bardzo poważne problemy z leczeniem mojej córki. Została skierowana na operację na oddziale neurochirurgicznym. Potrzebowałem pomocy w skomplikowanych medycznych rozmowach z lekarzami.”
Katarzyna Hul, tłumaczka języka migowego
-”I przyszedł Pan Wiesław do nas, ja pomagałam mu od początku, od przyjęcia... córki.”
Takie duety - głuchoniemy i tłumacz języka wciąż są niezbędne do tego, by dogadać się nie tylko w szpitalach, ale w przychodniach, urzędach czy sklepach. Ewelina Polak często ratuje się pisaniem na kartce. Edward Pukło - dziś radzi sobie sam, ale to dzięki specjalistycznym aparatom słuchowym. Dzięki nim udała się rehabilitacja. Dzięki nim dzisiaj z głuchymi mówi w języku migowym, ze słyszącymi - po polsku. Widzi wielką różnicę w tych językach. Polski związek głuchych w Rzeszowie uczy słyszących języka migowego. Pomaga w ten sposób rodzinom, i szkoli urzędników. Ale to wciąż za mało, by niesłyszący w budynkach użyteczności publicznej czuli się dobrze. Wciąż nie mogą się obyć bez pomocy tłumaczy. Chcą by w przyszłości zajął się tym Sejm.
Iwona pac, Polski Związek Głuchoniemych w Rzeszowie
-”Aby Sejm uchwalił ustawę... która uznałaby język migowy za język mniejszości kulturowej, aby niesłyszący mieli ustawę która uznałaby ich prawa.”
W tej sprawie Polski Związek Głuchych zorganizował spotkanie w Rzeszowie. Od 95 roku język migowy uznany jest za język mniejszości na przykład na Słowacji.
Anna Tomczyk/TVP3 Rzeszów