Po co pani burmistrz biega po wałach? - pyta wojewoda
- Po co pani burmistrz Jasła biega po wałach? Czy ona jest tam potrzebna? Lepiej, żeby miasto zajęło się stawianiem kontenerów, by ludzie mogli wrzucać do nich śmieci. To nie jest tak, że wszyscy będą remontować wały - zaatakował w poniedziałek Mirosław Karapyta, wojewoda podkarpacki.
Karapyta w niedzielę pojechał do Jasła, by zobaczyć, jaka jest tam skala zniszczeń po powodzi. - Tam urzędnicy nie wiedzą nawet, jak wygląda pomoc, a cały czas im wysyłamy informacje - wytykał wojewoda.
Wypominał również jasielskim władzom, że nie wiedzą nawet, gdzie jest sprzęt do ratowania wałów. - W niedzielę o godz. 11 pani burmistrz nie była w stanie powiedzieć, gdzie jest koparka do rozszczelniania wałów, a obiecywała, że będzie pracowała od 7 rano - mówi "Gazecie" Karapyta.
Twierdzi, że również w powiecie tarnobrzeskim tamtejsze władze nie radzą sobie w walce z powodzią. - Starosta tarnobrzeski właściwie niczego nie potrzebuje. Ani pomp, ani żołnierzy. Nie mam z nim żadnego kontaktu. Szkoda mi nerwów. Wolę rozmawiać ze zwykłymi ludźmi ze sztabów zarządzania kryzysowego, bo szefowie samorządów nawet nie wiedzą, jak wygląda plan ewakuacji mieszkańców - dodaje wojewoda.
Samorządowcy wywołani do tablicy atakują. - To kampania wyborcza wojewody. Jestem zdumiona jego wypowiedziami. Zalało nam siedem osiedli. Tym ludziom trzeba pomóc. Jak ja biegałam po wałach, to wojewoda po nich spacerował. Może się ze mną przebiegnie? - zachęca Maria Kurowska (PiS), burmistrz Jasła.
Wojewoda jest członkiem PSL-u.
Wacław Wróbel (PiS), starosta tarnobrzeski, przekonuje, że jego służby robią, co mogą, by pomóc ludziom. - Słowa wojewody nie mogą do mnie dotrzeć - mówi Wróbel.
Karapyta twierdzi, że ma prawo krytykować samorządy. - Taka jest moja ocena. Strażacy do mnie mówią, że dostają kiepskie jedzenie. Przed chwilą usłyszałem, że żywią się cienką zupą ogórkową. Czy to jest polityka? - pyta wojewoda.
I przypomina: - Ja nigdzie nie kandyduję. Ani na burmistrza Jasła, ani na starostę Tarnobrzeskiego. Potrafię powiedzieć dobrze o prezydencie Stalowej Woli czy Tarnobrzega, że bardzo dobrze sobie radzą, choć politycznie nie jest mi z nimi pod drodze.
Skrytykował również samorządy za to, że zbyt wolno przekazują powodzianom zasiłki celowe (do 6 tys. zł). Do tej pory gminy wypłaciły ponad 1 tys. rodzin 3,5 mln zł. - A na ich konta przelaliśmy 8,5 mln. Samorządy działają zbyt asekurancko. Mam o to pretensje. Są niedomówienia, niedociągnięcia - mówi Karapyta.
Żeby ułatwić pracę służbom ratunkowym, wojewoda zakazał wstępu na wały w powiatach dotkniętych powodzią. - Rozpowszechnia się turystyka wałowa, a wały są bardzo nasiąknięte - wyjaśnia Karapyta.
- Tylko brakuje, by ludzie zaczęli na wałach robić grille - potwierdza obecność gapiów na wałach Zbigniew Szablewski, szef podkarpackich strażaków.
Ci, którzy będą łamać zakazy, mogą zostać ukarani przez policjantów i strażników miejskich nawet 500-złotowym mandatem. - I będziemy to robić. Wiele osób przyjeżdża na wały, by nagrać sobie powódź telefonem komórkowym. To nieodpowiedzialne - dodaje Paweł Międlar z podkarpackiej policji.
Zakaz dotyczy czterech powiatów, w których obowiązują alarmy przeciwpowodziowe: dębickiego, tarnobrzeskiego, stalowowolskiego, mieleckiego i miasta Tarnobrzeg.
Wczoraj wody w podkarpackich rzekach opadały. Ale od środy mają przyjść burze. W nocy umacniano wały we Wrzawach w gminie Gorzyce przy ujściu Sanu do Wisły, gdzie nałożyły się dwie fale - Wisły i Sanu. Wały udało się obronić. Wisłoka w górnym i środkowym biegu i jej dopływach sukcesywnie się obniża. Poziom wód w Wisłoce i jej dopływach jest poniżej stanów ostrzegawczych. Jedynie na wodowskazie w Mielcu jest przekroczony stan ostrzegawczy. Woda obniża się także w Sanie.
Szacuje się, że na powodzi ucierpiało dotychczas 42 tys. osób, blisko 13 tys. gospodarstw domowych. Wnioski o zasiłki na remont domów do 20 tys. zł złożyło 1666 osób. Na zasiłek od 20 tys. do 100 tys. zł chętnych jest na razie 1356 osób. Potrzeba na to około 140 mln zł.
Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów|Marcin Kobiałka