W Jaśle na razie nie"zrobisz" magistra
W lipcu br. ministerstwo otrzymało sygnał, że Akademia Humanistyczno-Ekonomiczna uczy nielegalnie w punktach rekrutacyjnych rozsianych po całym kraju. Uczelni zarzucono liczne uchybienia w prowadzeniu nauki. Kontrole z ministerstwa potwierdziły zgłoszenia i na jaw wyszło, że poza siedzibą uczelni, w punktach rekrutacyjnych odbywały się zajęcia. – W jasielskim punkcie chciałam kontynuować naukę na studiach magisterskich, ale gdy usłyszałam o całej aferze na AHE i naruszeniach wobec ludzi, obawiam się czy moja nauka, pieniądze i czas nie pójdą na marne, bo dyplomu nigdy nie dostanę – mówi Czytelniczka
Akademia Humanistyczno-Ekonomiczna w Łodzi istnieje od 15 lat i jest największą niepubliczną uczelnią w Polsce. Jasielski oddział uczelni funkcjonuje od lat pięciu. Do października br. działał jako Punkt Informacyjno-Rekrutacyjny. Po wprowadzonych zmianach jest to legalnie działający Zamiejscowy Ośrodek Dydaktyczny AHE. Takich ośrodków powstało w całej Polsce 66. – Po kontrolach z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego władze AHE podjęły decyzję o reformie i restrukturyzacji uczelni. W nowym roku akademickim 2009/2010 proces kształcenia został w całości dostosowany do wymogów prawa i zapisów ustawowych – zapewnia Aleksandra Mysiakowska, rzecznik prasowy AHE.
Zrobimy studia w Jaśle, czy nie? O co chodzi!
- Gdy dowiedziałam się, że w Jaśle można zrobić studia II stopnia, czyli uzupełniające studia magisterskie, bardzo zainteresowałam się tematem. Mieszkam niedaleko Jasła, więc na rękę było mi studiować w pobliżu domu. Niższe koszty, oszczędność czasu. Informacje, które dotarły do mnie o przekrętach na uczelni przeraziły mnie. Czy w Jaśle można studiować zgodnie z prawem? – dopytuje zrozpaczona kobieta.
Jak wyjaśnił Bartosz Loba, rzecznik prasowy Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego – Już od 2002 roku ministerstwo wielokrotnie występowało do władz uczelni o wyjaśnienie w sprawach zgłaszanych naruszeń dotyczących nielegalnego kształcenia poza siedzibą uczelni. Uczelnia zapewniała, iż nie narusza przepisów prawa, gdyż poza siedzibą uczelni ma miejsce jedynie działalność promocyjno-rekrutacyjna oraz organizacyjna uczelni, czyli punkty rekrutacyjno-informacyjne. Kontrole prowadzone w tej sprawie potwierdzały jednak, że odbywały się w takich punktach regularne zajęcia, a tak nie mogło być.
Sprawa nabrała ogromnego rozgłosu. Studenci z punktów zamiejscowych czuli się zdezorientowani działaniami uczelni i ministerstwa. AHE groziło zamknięcie. Okazało się, że w punktach nie tylko odbywały się zajęcia, ale też egzaminy, które według umowy między uczelnią a studentem powinny odbywać się w Łodzi. Podobno AHE ma absolwentów, którzy w Łodzi nie byli nigdy w życiu, a uczelnię widzieli jedynie na zdjęciach w Internecie. - Dochodzenia w sprawie nielegalnej edukacji prowadziła i prokuratura, i policja. Sytuacją badał też Parlament Studentów Rzeczpospolitej Polskiej. Dyskusje na temat legalności funkcjonowania punktów rekrutacyjnych i ośrodków zamiejscowych były burzliwe - mówi Bartosz Loba.
(...)
/wz-s/ - Więcej w numerze Nowego Podkarpacia